Lisiecki: Tusk będzie chciał unieważnić referendum. To my bronimy demokracji
DoRzeczy.pl: Załóżmy, że podchodzi do pana wyborca opozycji i pyta, dlaczego ma iść na referendum, skoro ono jest partyjne, a pytania stronnicze. Co pan odpowie takiemu człowiekowi?
Paweł Lisiecki: Odpowiem, że w referendum może udzielić odpowiedzi „tak” lub „nie”, w zależności od tego, jakie jest jego zdanie. Jeżeli ktoś uważa, że jego zdaniem pytania nie odpowiadają jego wizji świata, może je zanegować. Natomiast udział w referendum jest wyrazem demokratycznej woli ludzi i jest to najprostszy sposób wypowiedzenia się suwerena w danej sprawie.
Dlaczego w pana ocenie politycy opozycji nawołują tak mocno do bojkotu referendum?
Po pierwsze, obawiają się dużej frekwencji w wyborach. Po drugie, boją się tego, że jeżeli suweren zdecyduje się powiedzieć „nie” w tych czterech sprawach, to ukierunkuje to rządy na wiele, wiele lat, w tym rządy, które mogłaby sprawować, ponieważ ten mocny mandat, które posiada referendum, będzie zawsze powodował, że ci, którzy nie będą u władzy, będą mogli ówczesnej władzy wykazać, że naród chciał inaczej, wypowiedział się w tej sprawie.
Czy w pana ocenie, gdyby politycy opozycji przejęli władzę w Polsce, to z pomocą Komisji Europejskiej będą starali się ominąć wyniki referendum?
Oczywiście, że będą się starali to referendum ominąć i zdezawuować czy nawet unieważnić. Zresztą już zapowiadał to Donald Tusk. Czy tak działa „demokratyczna opozycja”? Dla mnie nie to nic wspólnego z demokracją.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.